Na środku parkowej alejki stoi młody policjant i płacze. Przechodzień pyta go, czy może pomóc. - Ach, proszę pana, zgubił się mój pies patrolowy. - Nie ma się pan czym przejmować. Z pewnością znajdzie sobie drogę na posterunek. - Tak. On na pewno, ale ja?
Policjant rozkłada metr krawiecki na jezdni. Kolega pyta się co robi: - Niektórzy przyjeżdżają do pracy metrem, ale jak do cholery to robią? Ponoć autentyczne: w pociągu ludzie opowiadają sobie dowcipy o milicjantach, w tym powyższy... Jakieś dziecko ze zdziwieniem woła do jadącego z nim rodzica: -Tatusiu, ale ty jadłeś wczoraj ogórki... Ogólna konsternacja, w ciszy słychać głos ojca: -Tak, synku, ale ja jadłem z beczki...
Milicjant do bibliotekarki: -No niech mi pani da parę książek. Szef mi każe poczytać. -Bibliotekarka: no to panu znajdę coś lżejszego... -Milicjant: eee, niekoniecznie, wozem jestem.
Dlaczego milicjanci chodzą trójkami? Jeden umie czytać, drugi pisać, a trzeci pilnuje naukowców.
Dwóch milicjantów obserwuje psa liżącego sobie jaja. "Chciałbym umieć to robić" wzdycha jeden. "Czyś ty zwariował, pies cię pogryzie!" Dwóch policjantów wybrało się na polowanie. Wracają wcześnie bo nic nie upolowali. Jeden z nich mówi: - Wiesz, albo te kaczki za wysoko latają, albo my za nisko psa podrzucamy.
|