Start arrow Śmieszne teksty arrow Z pamiętnika chirurga
Humor i rozrywka

 

Uśmiechnij się
Dwa koguty chodzą po mieście i strasznie się nudzą. Jeden z nich w końcu mówi: - Chodź do garmażerii pooglądamy sobie gole kury.
Menu główne
Start
Śmieszne filmiki
Śmieszne zdjęcia
Śmieszne teksty
Humor, dowcipy
Gry i zabawy
Avatar Chat !!!
Szukaj
Wrzuta dowcipów
Prezentacje
Pobierz z plikowni
Śmieszne pliki MP3
Dzwonki, tapety, gry
Napisz do nas
Kalkulator miłosny
Mapa witryny
Karykatury, warper
Magiczne sztuczki
Mapa witryny
Nasze e-kartki

00001.gif

Dodaj do ulubionych
 
 
Przeboje Leva's Polka
Wesołe teksty
  • Ej, posadzili bacę
    na brzegu Dunajca,
    Ej, za pomocą kosy
    obcieli mu... włosy

  • Ej, posadzili bacę
    na kamieni kupę
    Ej, obchodzili wkoło
    całowali w... czoło

  • Ej, góralu, góralu
    po cóż żeś tam wyloz,
    Ej, gacie ci opadły,
    ołówek ci wyloz

  • Wisiały, wisiały
    jaja u powały.
    A te głupie dziwki
    myślały, że śliwki.

  • Nikogo mi nie żal,
    tylko Mikołaja,
    odcedzał makaron,
    poparzył se jaja.

  • Maryś moja, Maryś
    aleś ty niechluja,
    że przy mojej mamie
    trzymasz mnie za... ramię.

  • Ej, mówił wuj do wuja
    - "Ach mój drogi wuju,
    Ej, ja wiaderko wody
    podnoszę na... schody"

  • W Zakopanym na rozstajach
    powiesił się chłop na jajach,
    powiesił się tak paskudnie
    - lewym jajem na południe

  • W Zakopanym, tam na zboczu
    baca bacę topił w moczu...
    Cy go topił czy utopił,
    w każdym razie go ożłopił

  • W Zakopanym na Giewoncie
    bacę piorun trącił w prącie.
    Czy go zabił, czy nie zabił
    w każdym razie go osłabił.

  • Co to za gosopodarz,
    co nie ma chałupy.
    Co to za dziewczyna,
    co nie daje... wina.

  • Cieszy sie Maryśka,
    że jej cycki rosną.
    Przedział też ją swędzi,
    będzie dawać wiosną...

  • Widać ci to widać,
    która dziewka daje,
    bo jej lewa noga
    od prawej odstaje.

  • Siedziała na dębie
    i dłubała w zębie,
    a ludziska głupie,
    myślały, że w... nosie.

  • Żebyś ty wiedziała,
    jak mnie swędzi pała.
    A żebyś ty wiedział,
    jak mnie swędzi przedział.

  • Maryś moja, Maryś
    pójdź ze mną do lasa,
    a ja ci wśród gąszcza
    pokażę... chrabąszcza.

  • Dziewczyno kochana,
    pokaż mi kolana.
    A ja ci pokażę,
    stojącego pana.
 Full article...


Serdecznie witamy na stronach humoru polskiego
Advertisement
Z pamiętnika chirurga PDF Drukuj E-mail
Oceny: / 8
KiepskiBardzo dobry 

SOBOTA:
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć. Poniedziałek. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.

Allegro - największe aukcje internetowe, najniższe ceny! Kup i sprzedaj!


WTOREK:
Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?

ŚRODA:
W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.

CZWARTEK:
Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?

PIĄTEK:
Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.

SOBOTA:
To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego.

WTOREK:
Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę.

ŚRODA:
Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał.

CZWARTEK:
Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.

PIĄTEK:
Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.

SOBOTA:
Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.

NIEDZIELA:
Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.

WTOREK:
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.

ŚRODA:
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek.

CZWARTEK:
Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni.
 

< Poprzedni   Następny >

Nasza galeria
Dark Orbit 160x600 gif