Przychodzi facet do lekarza. - Panie doktorze, sikam alkoholem. - Dziwne - mówi lekarz biorąc do ręki szklaneczkę. - Proszę tu nasikać. Po chwili lekarz wącha napełnioną szklaneczkę i stwierdziwszy, ze pachnie alkoholem wypija jej zawartość. - Nieprawdopodobne! Prawdziwy alkohol! Spróbujmy jeszcze raz! Po raz drugi szklaneczka napełnia się, a lekarz wypija jej zawartość. - Wie pan co? No to na trzecia nóżkę! Facet: - O, nie! Tym razem, to już z gwinta!
Przychodzi facet do lekarza. - Panie doktorze, moja baba wpadła do szamba. - Niech się pan uspokoi - pociesza go lekarz. Na pewno się z tego wyliże!
Z drzwi gabinetu lekarskiego wypada facet kopnięty przez zdenerwowanego lekarza. - Następny proszę! - Pan doktor chyba dziś nie w humorze. Może przyjdę jutro... - Och, nie! Po prostu tamten facet, którego od dziesięciu lat leczę na żółtaczkę dopiero dziś powiedział, ze jest Chińczykiem.
Psychiatra zadaje pacjentowi pytania: - Ile nóg ma pies? - Cztery. - A ile ma uszu? - Dwoje! - A oczu? - Przepraszam, panie doktorze, czy pan nigdy nie widział psa?
Przychodzi polityk do lekarza i mówi: - Panie doktorze, mam straszny problem, od trzech tygodni mam migrenę. A na to lekarz: - Niech pan nie przesadza. Migrenę to może mięć profesor, nauczyciel, artysta. Słowem - człowiek myślący. A panu to po prostu łeb napier..la.
Przychodzi facet do lekarza. Wyjmuje swoj "interes" cały poobijany, spuchnięty, zakrwawiony. Lekarz się pyta: - Jezus Maria, kto pana tak urządził? - Ja sam. - Czemu? i jak? - Bo jestem masochista. normalnie, kładę interes na kowadle i wale ile sil młotkiem. - A kiedy ma pan w tym przyjemność? - Jak nie trafie.
Przychodzi dyrektor dużego przedsiębiorstwa do tego samego lekarza: - Panie doktorze posiniało mi podbrzusze. - Pokazać... Hmmm...Niech pan powie sekretarce żeby przestała się podcierać kalka.
U lekarza: - Panie doktorze, podejrzewam, ze jestem lesbijka - zwierza się pacjent. - Pan... lesbijka?! - dziwi się seksuolog. - A jak to się objawia? - Dookoła mnie tylu wspaniałych mężczyzn, a mnie nie wiadomo dlaczego ciągnie do kobiet.
Przychodzi facet do lekarza. - Panie doktorze, ostatnio dzieje się ze mną coś niedobrego. Mam czerwone genitalia i bardzo mnie one swędzą. - Czy ma pan żonę? - Tak. - Czy pan z nią współżyje? - Tak. - Jak często? - Po każdym posiłku, w soboty i niedziele częściej. - A kontakty z innymi kobietami? - Tez. Po kilka razy dziennie z sąsiadką i koleżanką z pracy. - Pana kłopoty wynikają ze zbyt intensywnego życia seksualnego oraz częstych zmian partnerek... - Dzięki Bogu, bo już myślałem, ze to od onanizowania się...
Przychodzi starszy gościo do lekarza i mówi: - Panie doktorze. Jestem wprawdzie trochę podstarzały, ale chciałbym jeszcze mieć dziecko. Lekarz na to: - To nic dziwnego, zdarzały się już takie przypadki, ale żeby być pewnym musimy zbadać pana nasienie. Proszę tu jest słoiczek (podaje mu małego Twist-off'a), pójdzie pan za ten parawan i zrobi co trzeba. Dziadek wybrał się za parawan. Po chwili słychać ciche pojękiwania, z czasem zmieniające się w w jakieś niesamowite odgłosy wysiłku, parawan zaczyna się niebezpiecznie chwiać. Nagle wszystko cichnie. Gościo wychodzi z za parawanu. Wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy. Mówi: - Panie doktorze. Próbowałem prawa ręką, próbowałem lewa ręką i za cholerę nie mogę odkręcić tego słoika.
Pacjent radzi się lekarza co zrobić, aby pozbyć się tasiemca. - Proszę przez tydzień jeść ciastka i popijać je mlekiem. Po tygodniu pacjent wraca. - Panie doktorze, nie pomogło. - Niech pan pije samo mleko! Chory zrobił, jak mu radził lekarz, a tu na drugi dzień tasiemiec wychodzi i pyta: - A ciacho gdzie?
Zgryźliwy lekarz ślepy na jedno oko, pytał chorego: - Jak się masz? Chory odpowiedział: -Jak widzisz! A lekarz: - Jeśli tak się masz, jak ja widzę, to już do polowy umarłeś!
Lekarz rysuje pacjentowi trójkąt i pyta się pacjenta, czym mu się to kojarzy: - Z gola baba - odpowiada pacjent. Lekarz rysuje kwadrat: - Z gola baba Dalej następuje okrąg, sześciokąt, itp. - odpowiedz nieodmiennie brzmi: - Z gola baba - Panie pan jest zboczony!!! - wola lekarz. - Tak?? A kto mi te wszystkie świństwa rysował?
Przychodzi facet do lekarza: - Panie doktorze, brzuch mnie boli... - Dam panu 3 czopki, na rano, południe i wieczór... Wrócił gościo do domu i myśli: "Wezmę od razu 3, to szybciej będę zdrowy", po czym łyknął wszystkie. Następnego dnia facet z ciężkim bólem brzucha przychodzi do lekarza: - Panie doktorze, boli mnie jeszcze bardziej... - Dam panu 2 silniejsze czopki, jeden na rano, drugi na wieczór... Wrócił gostek do domu i znowu łyknął oba... Następnego dnia faceta w stanie ciężkim przywiozło do lekarza pogotowie. - Tym razem dam panu supersilny czopek do użycia po południu. Gostek nie mógł już wytrzymać, wiec łyknął czopek zaraz po powrocie do domu. Następnego dnia faceta w szpitalu odwiedza wkurzony lekarz: - Panie, łykałeś pan te czopki czy co? - Nie! W dupę se wsadzałem!
Przychodzi komputer do lekarza. -Co z panem? -A miga mi tu coś.
U lekarza: - Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności? - Tak, ale najpierw trzeba ustalić i zlikwidować przyczynę. - Lepiej nie. Żoną jest bardzo przywiązana do naszego dziecka.
Przychodzi facet do lekarza i mówi: - Panie doktorze urwało mi jądra, niech pan mi przeszczepi inne. - No wie pan, mogę to zrobić, ale jest pewien problem bo mamy w magazynie tylko dwa, jedno drewniane a drugie metalowe. Jeżeli panu tak bardzo zależy to możemy, na pana odpowiedzialność, je wszczepić. - Dobrze lepsze takie niż żadne. Lekarz zrobił operacje i kazał przyjść facetowi za 5 lat do kontroli. Po pięciu latach: - Zadowolony jest pan? - Owszem mam nawet dwoch synów, jeden Pinokio a drugi Terminator.
List zrozpaczonej kobiety do seksuologa: Panie doktorze, zupełnie nie wiem już, co robić. Mój mąż jest nadpobudliwy seksualnie, a przy tym niezmordowany. Bierze mnie bez przerwy, kiedy tylko się odwrócę. Nawet gdy gotuje obiad czy zmywam, nie mam chwili spokoju. Panie doktorze proszę mi pomoc, jestem już u kresu sil. P.S. Przepraszam, ze tak niewyraźnie pisze.
Fredek leży ciężko chory. W odwiedziny przychodzi kolega Hipek i zastaje żonę załamaną, zalana łzami. - Ach, panie Hipolicie, Fredek leży w agonii, doktorzy nie robią żadnej nadziei. - Czy bardzo cierpi? - Fizycznie nie, ale moralnie cierpi jak skazaniec. Wie, ze jest ciężko chory i boi się panicznie śmierci. Pan mógłby podnieść go nieco na duchu. - Dobrze spróbuje. Hipek otwiera drzwi do pokoju chorego i tubalnie wola: - Serwus, Fredek! Umrzemy sobie, co?
Młody lekarz przechwala się przed kolega inżynierem: - Lekarz to wspaniały zawód! Mogę sobie rozebrać młodą dziewczynę, oglądać ja, obmacywać, i jeszcze za to wystawiam rachunek jej mężowi...
U dentysty w fotelu siedzi przerażony mężczyzna: - Panie doktorze, jeszcze jedno pytanie. Czy na pewno potrafi pan bezboleśnie wyrwać zęba? - No, nie zawsze. Tydzień temu, na przykład, podczas wyrywania zwichnąłem sobie rękę.
Pacjent w szpitalu do pielęgniarki: - Ale to lekarstwo niedobre. Obrzydliwość! - To nie lekarstwo. To obiad.
Szpital psychiatryczny. Ordynator oprowadza młodego psychiatrę po oddziale: - Tutaj jest sala Napoleonów, a tutaj - mechaników samochodowych... - A gdzie oni są? Nikogo nie widzę. - Leżą pod łóżkami i naprawiają...
Do wychodzącego z sali operacyjnej lekarza podbiega zdenerwowana żona pacjenta. - I jak, panie doktorze, udała się operacja? - Operacja? Myślałem, że to była sekcja zwłok.
W sali operacyjnej pielęgniarka zwraca się do lekarza: - Panie doktorze, to już trzeci stół operacyjny, który pan zniszczył w tym miesiącu. Proszę nie ciąć tak głęboko.
Lekarz wchodzi na oddział anemików. - Cześć orły, sokoły! - Dlaaaczegoooo pan doktor taaak dooo nas móóówi? - A kto wczoraj latał pod sufitem, jak siostra przełożona włączyła wentylator?
- Panie doktorze, mam już 85 lat, a ciągle uganiam się za młodymi dziewczynami... - No cóż, gratuluję panu. - Tylko po jaka cholerę ja to robię?
- Co można zdjąć z pielęgniarki pracującej na nocnym dyżurze? - Lekarza pracującego na nocnym dyżurze.
Orkiestra symfoniczna gra V symfonię Beethovena. Nagle rozlega się donośny głos: - Czy na sali jest doktor? -..... - Pytam się, czy na sali jest doktor? -..... - Ludzie, czy nie słyszycie, pytam się czy na sali jest doktor? Orkiestra umilkła. W pierwszym rzędzie podnosi się mężczyzna i mówi: - Ja jestem lekarzem o co chodzi? - Fajnie grają, doktorku, nieprawdaż?
Po jakiejś poważnej operacji żołądka przywieźli faceta do sali pooperacyjnej. Kiedy się ocknął, usłyszał, jak dwaj współleżący dzielą się swoimi doświadczeniami z poprzednich operacji: "Kiedy mnie kroili po raz pierwszy, pielęgniarka zapomniała przed zaszyciem wyjąć mi z brzucha z pół kilo narzędzi. Kiedy się zorientowali, było za późno. Kiedy mnie znów pokroili, tym razem, żeby mnie uwolni od tego złomu, lekarz, niechcący, zostawił w środku zapalniczkę." Drugi na to: "To jeszcze nic, kiedy mnie ostatnio operowali, instrumentariuszce zginęły gdzieś okulary. Jak się okazało - były zaszyte we mnie." I tak sobie opowiadają, a świeżo przywieziony delikwent blednie coraz bardziej. W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi chirurg, który przed chwila robił mu operacje: "Przepraszam Panów, czy któryś z Panów nie widział przypadkiem mojego parasola?" |